Thursday, 23 June 2011

Our daily bread (Corpus Cristi 2011)

I like the comparison of the Holy Eucharist to our daily food. This explains why we need the One on a regular basis, how we are healed from our venial sins by partaking of the Eucharist, finally why any grave sin can prevent Eucharistic graces from their enriching activity on human body and soul.

All of above-mentioned points are so obvious when we regard them in a context of the heavenly banquet. For only guest who ate with some kind of regularity before, can be seen as the strong and happy one during the said banquet, and then food given makes such person even stronger. Yet the mortal sin of any sort can separate invited guests from their heavenly Host since no dead man can be profitable either from any form of nourishment or from fatherly hug.

Saint Juliana of Liège pray for us!


--
Tomasz, Racibórz

Wednesday, 15 June 2011

The Sacred Heart of Jesus


If there is one feature of Jesus' Heart that should be emulate by us, Catholics, in the most profound manner, its name would be the Holy Obedience. For a second Christ did not intend to betray His Father and us, children for whom He has been sent, by refusing His Cross( that's why movies like "The Last Temptation of Christ" are so blasphemous). Because of that His love is so strong, realible and trustworthy.

Learn from Him and love His Sacred Heart back no matter of cost.

Exclusively from the One you can get some strength that will enable you to share your love, faith and hope with other people...
And only through this very Heart you can get the awareness that mentioned gifts - and unmentioned pain - have not been given to you without a purpose.
--
Tomasz, Racibórz

PS. Please pray for me.

Monday, 13 June 2011

Droga (PL)









Dziękuj Panu za Życie -
Skoro żyjesz, wciąż możesz
Miłością Jemu i swemu Bliźniemu
Ofiarnie służyć w drodze

I dziękuj Mu za tę Miłość,
Ta z Życia jest zrodzona –
Jedyna to i pewna
Do Domu Ojca Droga.


--
Tomasz, Racibórz,
13.06.2011

Saturday, 11 June 2011

The Wind of Hope

Many people seem to be very confused these days- and that's for they are constantly deceived about true goals that they are supposed to aim in (or rather for) their lives. I strongly believe that so-called pluralistic offer of today's media is partly to be blamed here: the one that provides us with all but truth leads our neighbours to bad places, and to solutions that are either contingent and uncertain, or based on divisive forces ...

Some of our friends have probably forgotten that the only gift that can make men happy and satisfied is Love. Jesus knows that, and that's why He lets Holy Spirit - the active Charity between Him and God the Father - enter into this world.

Learn what the said Love is, let It shape your life, and discover - with hope and gratitude - all what beloved Creator predestined you and the whole Human Family to participate in.
--
Tomasz, Racibórz

PS.As we just entered the eve of Pentecost, please pray that Love may always be considered by us as the special, free gift from God, and not as... Our offer for who we want.

Wednesday, 8 June 2011

The true Shepherd is here just for YOU...

Humiliated by your sins, astonished by some poor choices of your relatives and friends - from time to time even abandoned in your way of thinking\living...
Have you ever asked yourself:  "Why am I so weak, naive for the world I live in, common...?".

If so, pray as hard as you can... I am sure that this will gradually change your perspective from a bit egocentric to that which is God-centred - the one full of hope, love, faith and... Gratitude for who you are to Him*.


From the viewpoint  of a poor sinner who tries to talk to God, and sometimes doesn't even know how to do it, his/her life may, in fact, look so miserable. Yet for God each and everyone of us is so impressive, able-minded, special...



Now, look at the heaven, tell God about your pain, and remember - neither someone else could,  nor will replace YOU - the special human being for whom Christ, the most tender Shepherd, poured out His own precious Blood.

--
Tomasz, Racibórz

*And now the best part...It always works :).

Tuesday, 7 June 2011

Zadania Miłości/Nie na to umarłeś Jezu, byśmy mogli zabijać/(PL)

Dedykuję wszystkim – bez wyjątku – rodzinom świata 


God, who loves tiny beginnings, will know as He always does know, how and when to provide development (Bóg, który ukochał to co małe u początku, będzie wiedział, tak jak zawsze, w jaki sposób i kiedy sprzyjać ma rozwojowi)
Sługa boży S. Casey

Ostatnio uczestniczyłem w rozmowie, która doprowadziła mnie do skonfrontowania mojej duszy z pytaniem o powołanie i sens życia osoby o specyficznej sprawności, w toku dyskusji usłyszałem bowiem: „(...)Po co męczyć siebie i innych swoją osobą; matka powinna mieć możliwość dokonania aborcji, jeśli badania prenatalne wykażą, iż jej dziecko będzie niepełnosprawne(...)”.

Moja świadomość nie pominęła faktu, iż w przypadku stwierdzenia głębokiego upośledzenia mającego się narodzić dziecka, matka mieszkająca w Polsce ma, niestety, prawo (czy raczej źle pojętą wolność, którą filozoficznie rzecz ujmując, należałoby sformułować jako niegodną możliwość wyboru) pozbawić je radości życia; nie bez znaczenia wydał mi się przy tym fakt, iż ograniczenie sprawności człowieka niejedno ma imię: może być ono tak znikome, iż nie jest przeszkodą w wykorzystaniu pełni szans w sferze rozwoju rodzinno-edukacyjno-zawodowego, nawet w nieprzyjaznym dla inności świecie.

Zdarza się jednak, iż zadana człowiekowi niepełnosprawność, faktycznie jest znaczna. Droga do kapłaństwa jest wtedy dlań całkowicie zamknięta przykazem Boga, myślenie o małżeństwie zaś – ograniczone poprzez prawdziwe lub wyobrażone przeszkody do jego zawarcia.

Dlaczego więc pozwolić takiemu i każdemu innemu dziecku  przyjść na świat? Każdy, kto chciałby zadać to pytanie, musi być świadom istnienia głębszych niż powyższe wyrazów rozważań. Wyraża je wątpliwość odnośnie do tego, kto i na podstawie jakich przesłanek, miałby decydować o pozbawianiu istoty ludzkiej życia, danego jej przez działającą poza człowiekiem, do tego prawdziwie mądrze i nieegoistycznie Miłość? Trzeba zdać sobie sprawę, iż żaden – jednako mniejszy, większy, „sprawny”, czy „niesprawny” człowiek – nie jest naszą zabawką, przedmiotem, który teraz lub w przeszłości ma spełniać nasze „sny o potędze” , które to z ochotą nań scedujemy. Jest to przede wszystkim Osoba, która ma ubogacać świat, by czynić zeń piękniejszą ofiarę dla Boga – jedynego Dawcy i Stróża Życia; najpełniej zaś czyni to ktoś, kto spotykając innego człowieka, niesie mu Dobrą Nowinę, naszego Zbawcę – umiłowanego Jezusa Chrystusa. Jest to zresztą misją każdego obywatela Wszechświata, niemniej specjalnie predestynowani do niej są ludzie w sposób bardziej wyrazisty obdarzeni Krzyżem Chrystusa. Nawet gdyby nie mieli w życiu innego powołania, niż współniesienie tego Krzyża i świadczenie o Nim, powinni oni bardzo się chlubić i być radzi ze swojego położenia...Całym sobą przylegają bowiem do najlepszego modelu życia, który to przed wiekami wybrał dla swego Syna sam Bóg.

Jeśli dziecko o obniżonej w pewnych sferach sprawności, urodzi się w rodzinie katolickiej, nie musi popadać w bojaźń, a jedynie od chwili uzyskania używania rozumu, świadomie dziękować i ofiarować swe cierpienie za innych i po to, by wynagrodzić grzechy dokonane przeciw swemu Stwórcy – ma bowiem bardzo dobry „start” w dorosłość, a może i w dojrzałość. Jeżeli zaś nawet jest innego wyznania, lecz przy pomocy i wraz z rodzicami, żyć będzie blisko ewangelicznych rad Chrystusa, wciąż może mieć – wraz z nimi – nadzieję na Niebo. Jest to tym pewniejsze, z im większą radością rodzina, choćby wątpiąca przez nieznajomość prawd wiary( należąca przy tym do kręgu tak zwanych „anonimowych chrześcijan” ), podąży w ślad św. Rodziny, pielęgnując powierzony Jej Dar – obojętnie co On oznacza, dając się ponieść miłowaniu mimo wszystko, czy lepiej– ku wdzięczności za wszystko. Jeśli bowiem rodzina jest „szkołą miłości”, o czym nauczał nas bł. Jan Paweł II, to – dokonując parafrazy – rodzina podtrzymująca słabsze życie, jest tejże miłości uniwersytetem.

Karl Rahner zwracał uwagę na możliwość obdarzenia łaską (konieczną do) zbawienia, ludzi znajdujących się poza Kościołem, więc białe – choćby nieuświadomione – męczeństwo wychowania podjęte w niekatolickiej rodzinie, pewnie dodatkowo wzmacnia działanie ewentualnego błogosławieństwa bożego dla niej; wszystko to nie zmienia jednak faktu, iż tylko rodzina katolicka, będzie miała możliwość najpełniejszego i aktywnego cieszenia się poczętym na jej łonie życiem we wspólnej nadziei na Niebo. Kościół Rzymski został bowiem wyróżniony ufundowaniem Go w ramach ogniska domowego, którego centrum stanowi po dzień dzisiejszy samo Dzieciątko Jezus; o to ognisko dbają zaś – wzywając nas do naśladowania swych cnót – najlepsi Rodzice świata. Niestraszne były Im przepowiednie wypowiadane po narodzeniu Jezusa pod świątynią, przemierzanie wraz z Nim długich kilometrów bez słowa sprzeciwu, czy trwanie u stóp Krzyża, choć ten ostatni ból, stał się wyłącznym udziałem Maryi.

I Ona właśnie –ta ukochana Matka wszystkich rodzin – pomoże Wam i Waszemu Dziecku wytrwać ku Niebu, nawet jeśli momentami Niebo to przysłaniać będzie krzyż cierpienia. Niech uwierzytelnieniem nie będą moje słowa, lecz dwa matczyne zdania wypowiedziane przez samą Matkę Bożą podczas jednego z objawień w rwandyjskim Kibeho:

Nikt nie wchodzi do Nieba, nie cierpiąc” i „Dziecko Maryi nie rozstaje się z cierpieniem”.

Rodzice! Jeśli dowiedzieliście się teraz, iż wasze Dziecko będzie miało inaczej w stosunku do swych rówieśników rozłożony dar wyjątkowości i pragniecie modlić się o „cud”, nie wiedząc przy tym, o co konkretnie prosić – pozwólcie, niech Ono czyni to za Was swym uśmiechem, który może dać Wam udział w maryjnej, wypływającej ze skupienia się na Darze macierzyństwa, ufności – prowadzącej Maryję i wszystkie powierzone Jej dzieci do Nieba w  którym króluje Jej Syn.
--
 Tomasz, Racibórz

PS. Proszę o modlitwę, bym mógł,  mimo niepełnosprawności- jeśli taka będzie Wola Boża - dostąpić kiedyś łaski współdzielenia miłości w Rodzinie, w której będę tatą i mężem.

Sunday, 5 June 2011

Life-changing Love

Perhaps you are aware of some kind of addiction that makes you cry on the regular basis.
No matter what the source of your addiction may be, and what kind of abandonment you do suffer because of it, there is someone who cares: His name is Jesus.


Before-mentioned source of your problem–either with alcohol, drugs or porn movies–can be traced and is, probably, connected to the fact that you had lost any hope and then tried to fill the hole in your soul with various types of painkillers.


Fill your heart with Jesus, be strengthened, and live forever with the One who once refused wine mixed with gall – the pain-reliever offered to Him by some Roman soldiers. 


--
Tomasz, Racibórz


PS. May His Resurrection and Ascension strengthen you as well. Thank you for reading and commenting on this blog.

Friday, 3 June 2011

Weronika czy Szymon (PL)

Chrześcijanin nie powinien wyróżniać się ani ubiorem, ani wyglądem. Jedyne, co może odróżnić go od tłumu, to jego postawa wobec krzyża, którego ciężar nie omija nikogo na tej ziemi.

"Czy - gdy patrzę na Krzyż Chrystusa - chciałbym przy Nim zająć miejsce Weroniki, czy też Szymona z Cyreny?". Oto zasadnicze pytanie, które opisuje, czy bliżej mi do chrześcijaństwa, czy może lepiej czuję się pośród propozycji, rozwiązań i marzeń, odciągających mnie od prawdziwego powołania na ziemski czas -  ocierania twarzy bliźniego, w którego oczach widzę ból Boga.

Czasem alternatywny, oparty na zapominaniu o cierpieniu sposób bycia, wydaje się być bardziej kuszącym: z pozoru lepiej zanurzyć się w hedonizmie, buddyzmie, stoicyzmie - lub innych -izmach, które "odsuwają" od nas perspektywę krzyża. Trzeba jednak wiedzieć, że wybierając te źródła zapatrywań, zamieniamy się w narcyza, przeżywającego życie w sposób na pewno coś obiecujący, lecz przy tym samotniczy i odrealniony: pozbawiony wymiaru aktywnej miłości, aktualizującej się wyłącznie spotkaniu z człowiekiem, niosącym swój krzyż- jedyną busolę na drogę do Nieba.
--
Tomasz, Racibórz

PS. Proszę o modlitwę za samotnych, cierpiących i błagających o Kogoś na swej Drodze.

Wednesday, 1 June 2011

On the Fifth Dogma

So-called Fifth Marian Dogma – no other theological issue of our times is discussed more than this one.
Also to me this theological proposal used to be controversial.
But, as I love Mary, I prayed to understand the whole thing...Thinking if there is any reason at all to accept this - as I see it now - dogma-to-be.

Of course, until the said concept is formally acknowledged by the Pope, we all should be cautious and somehow reserved about it: Mary herself – i.e. in Kibeho – tells us that obedience to the Holy Church is of the most importance for any Roman Catholic.

But why I am so inclined toward the concept of Mary seen as the  "Co-redemptrix, Mediatrix of all graces, and Advocate"?

First of all - at least as far as I know - the title of Co-redemptrix does not provide Mary with either higher or equal position, compared to the one hold by Jesus.

Mary's indirect role in our redemption, expressed within described concept, seems to be simple: she gave Christ His human nature, and such a nature of His hands and feet made His Cross closer to ours.

Moreover, since Jesus' Heart is the only source of all graces for us, we can see with even greater clarity merits of Mary in whose womb this very Heart was formed. The One made her full of graces- every time we say a rosary, consecutive “Hail Marys” remind us of this truth.

And as God himself placed Christ under the tender care of Immaculata, Christ emulated His Father by placing us, human beings, under her maternal protection (look at her stretched arms that wait for us)...
Finally, she  is the one that teaches us all how to conform our human nature to God's plans for us, no matter how external circumstances may look like.
For above-mentioned reasons Mary's titles of Mediatrix and Advocate seem to get the perfect sense.

I know that Mary in her humbleness does not need any new titles for herself, yet I am not sure if those new titles would be of no use to us.
--
Tomasz, Racibórz

PS. Say a rosary prayer as often as you can – this would help Benedict XVI greatly in his discernment of the presented issue.
Please pray for me too.