Thursday, 24 March 2011

Surrender is not an option


I do rarely refer to my personal life on this blog, yet this time I have to make an exception to this rule.
By so doing, I am hoping to serve the Truth, which will for sure set some great person free of accusations.
Although I had been born into the strong, Catholic family, during my youth I had quite a difficult time.
I could not consider my disability as a gift from God then, rather-- at least at some point of my life--I was bitter and almost indifferent to the person of my Lord and Savior. I just couldn't figure out what was I created for...

And then, in one afternoon, I saw some special priest in the TV - his name was John Corapi, and he spoke to me about the importance and power of the holy Rosary like nobody else before him had done.
From that time on I pray with Mary on the regular, daily basis - being  happy and open to the Catholic faith and its richness, as one could possibly be. Currently, as my heart is overflowing with God's Love, I am trying to share here mentioned Love with other people.
Fr.Corapi, SOLT has helped me in becoming the man full of the kindest feeling toward God and Mary...


For this reason not only will I never ask God of taking my cerebral palsy back from me again-
instead I would rather try to offer it up for the whole world, especially for the beloved father Corapi.
May the tender Virgin Mary remind him, me, and all of us in need that surrender is not an option!

Tuesday, 22 March 2011

The true gift

Some not well-known  innkeeper granted the unborn Jesus with a piece of information, telling His Mother that the Manger was not far from Them.

Later on a few shepherds bowed low to Baby Jesus, while Herod offered Him a sour smile.
Even the beauty of gold - given to our Lord by one of the Maggis - failed to ease His agony in the garden and on the Cross.

Almost as if none of them noticed that the whole life of Christ, spanned between the Manger and Golgotha,  is His crying out for Love - the one true and everlasting gift.

--
 Tomasz, Racibórz

Saturday, 19 March 2011

If it makes Him happy

Saint Joseph was not a kind of talkative or self-promoting person, and for this reason he is rather not considered as a man of success by today's media. Yet he attained something that no other father had achieved before him or would be able to achieve in the future: he had been in Heaven before he even got there... And all of that just by looking at Jesus' Holy Face. Joseph knew that the smile of his Savior is worth much more that all the honors and treasures offered by this world.

You can be a renown politician, manager or lawyer, and yet your career, money and statements will be good for nothing until the Baby Jesus is proud of you.

Foster-father of our Lord, teach us all how to make Jesus and the holy Virgin Mary happier – not with our words but with our deeds.
--
Tomasz, Racibórz

PS. Please pray that the situation in Lybia may be resolved in the peaceful way.

Thursday, 17 March 2011

The response of love

Saint Patrick who is commemorated in Ireland this day gave us a better understanding of the most Holy Trinity. That is a commonly known fact.
But he has done much more for the Emerald Island and for us all. He can be seen as a great model for the whole Catholic Family. It is so for not only has he mastered Gaelic in order spread the Gospel in the land of his captivity. Not only has he returned to the same land because of Jesus' calling. He has also served His Master and people in much more extended manner – namely as a bishop. 

And all because he knew that the one good response to the sinfulness and brutality of this world  -- no matter of the circumstances experienced by a particular sufferer --  is the response of love.  The one that has been born on the Cross to equip each and every missionary of Christ with inexhaustible hope.


--


Tomasz, Racibórz


PS. Please pray for me. 

Friday, 11 March 2011

Eliasz i Maryja (PL)

Fragment  artykułu pt. "Duchowość karmelitańska" autorstwa  Ernesta E. Larkina, O.Carm. Tłumaczenie T. Drozd

(...)Życie wewnętrzne zostało mistrzowsko opisane w drugim ważnym dla historii Zakonu dokumencie noszącym tytuł „O założeniu pierwszych mnichów”, napisanym przez Filipa Ribota w 1390 roku; autor, kataloński karmelita, pragnął skrystalizować model powołań, koncentrując się po pierwsze na osobie Eliasza, po drugie na Maryi, Matce Jezusa. Eliasza od początku postrzegano jako o j c a karmelitów. Ribot uzasadnia tą postawę, przedstawiając na podstawie biblijnych przekazów, oraz tradycji wynikającej z aktywności pustynnych mnichów i Ojców Kościoła, pełne symbolizmu życie Eliasza; czerpie przy tym z przykładów mogących być z łatwością realizowanymi przez współczesnych mu współbraci, uwzględniając nowy kontekst ich życia, wynikający z pobytu w Europie. Stworzył on „Legendę Eliasza”, ta zaś inspirowała karmelitów i kształtowała ich tożsamość w ciągu kolejnych wieków.
W jednym, niezwykle ważnym rozdziale swego dzieła, Ribot nakreśla celowość istnienia Zakonu, używając przy tym stylu wypowiedzi zaczerpniętego z pierwszego kazania Jana Kasjana; można tu zauważyć duży zwrot w kierunku mistycyzmu. Według słów Ribota działalność zakonu karmelitańskiego służyć ma dwóm celom:
1) „Ofiarowywać Bogu serce czyste, nieskażone grzechem(...)”; oraz
2) „Umożliwiać sercom i doświadczeniu – nie tylko po śmierci, ale już w tym życiu, zakosztowania oraz poznania choć w części, potęgi wynikającej z obecności Mocy Bożej i radości wiecznej płynącej z chwały Niebios” .
Te dwa cele składają się na „znak rozpoznawczy” modlitwy karmelitańskiej, w naturalny sposób łączącej oczyszczenie i zjednoczenie z Bogiem. Powyższe ideały są wytworem tego samego Ducha, przeznaczonym dla każdej osoby.
Oto doniosły opis drogi karmelitańskiej: jego rozumienie od zawsze pełniło rolę przewodnią dla autorów tekstów duchowych (włączając Teresę z Avila i Jana od Krzyża). Oto pustynna duchowość Karmelu: poszukiwanie pustki i pełni, k e n o s i s    i    p l e n o r n a.
Eliasz był pionierem takiego stylu życia, ukształtował go dla wszystkich karmelitów. Jakkolwiek dawno porzucono twierdzenie, że karmelici wywodzą się bezpośrednio od Eliasza (jak to utrzymywał Ribot), prorok ten pozostaje o j c e m i założycielem Zakonu w szczególnym sensie; zainspirował Jego powstanie i wyznaczył Jego ideały.
Również postać Najświętszej Maryi Panny odgrywa znaczącą rolę w dziele „O założeniu pierwszych mnichów”. Jest Ona kolejnym wcielonym symbolem karmelitańskiego życia. Szybko stała się patronką miejsca w którym powstał Zakon, Naszą Panią z Góry Karmel; kaplica ku Jej czci wzniesiona została na miejscu, obok Fontanny Eliasza. Karmelici od najwcześniejszych czasów nazywali siebie Zakonem  Braci  Naszej Pani z Góry Karmel, czyniąc Maryję swą siostrą, patronką i matką.
Rola jaką Maryja odgrywała w Zakonie, podlegała znaczącemu umocnieniu na przestrzeni wieków: od XV w. Brązowy Szkaplerz1, stał się szatą wszystkich związanych z Zakonem.

  


--
 Tomasz, Racibórz


---------
1W Polsce nazywany częściej po prostu Szkaplerzem św. [przypis Tłumacza].