Chrześcijanin nie powinien wyróżniać się ani ubiorem, ani wyglądem. Jedyne, co może odróżnić go od tłumu, to jego postawa wobec krzyża, którego ciężar nie omija nikogo na tej ziemi.
"Czy - gdy patrzę na Krzyż Chrystusa - chciałbym przy Nim zająć miejsce Weroniki, czy też Szymona z Cyreny?". Oto zasadnicze pytanie, które opisuje, czy bliżej mi do chrześcijaństwa, czy może lepiej czuję się pośród propozycji, rozwiązań i marzeń, odciągających mnie od prawdziwego powołania na ziemski czas - ocierania twarzy bliźniego, w którego oczach widzę ból Boga.
Czasem alternatywny, oparty na zapominaniu o cierpieniu sposób bycia, wydaje się być bardziej kuszącym: z pozoru lepiej zanurzyć się w hedonizmie, buddyzmie, stoicyzmie - lub innych -izmach, które "odsuwają" od nas perspektywę krzyża. Trzeba jednak wiedzieć, że wybierając te źródła zapatrywań, zamieniamy się w narcyza, przeżywającego życie w sposób na pewno coś obiecujący, lecz przy tym samotniczy i odrealniony: pozbawiony wymiaru aktywnej miłości, aktualizującej się wyłącznie spotkaniu z człowiekiem, niosącym swój krzyż- jedyną busolę na drogę do Nieba.
--
Tomasz, Racibórz
PS. Proszę o modlitwę za samotnych, cierpiących i błagających o Kogoś na swej Drodze.
No comments:
Post a Comment