Wednesday 29 April 2009

Związek trzech Osób, czyli kilka uwag o prawdziwej MIŁOŚCI (PL).

W niniejszym eseju postaram się dowieść, że aby stworzyć prawdziwie trwały, głęboki i oparty na przeświadczeniu wyjątkowości związek, nie wystarczy kochać i samemu obdarzać miłością. Potrzebne jest uznanie pochodności tej ostatniej. Umożliwia ono przyjęcie do wspólnoty narzeczeńskiej lub małżeńskiej, kształtującego swobodnie świat pokrewnych dusz, Stwórcy.

Miłość jest najpiękniejszym fenomenem, udzielonym ludzkości przez Boga. Z definicji powinna ona służyć szczęściu i rozwojowi, każdego obdarzonego możliwością ofiarowywania i przyjmowania tejże. Jakże często jednak, źle pojmowana miłość prowadzi do dezorganizacji życia jednostek, a w konsekwencji także większych grup społecznych.

Czytelnik zapyta w jakich specyficznych okolicznościach, może wystąpić omawiany- pozornie sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem paradoks.
Ma on miejsce wówczas, gdy osoba kochająca skupia całą swą uwagę i energię na darze, jakim jest - piękne przecież z natury - uczucie do drugiego człowieka lub też na samym partnerze , zapominając o tym, Kto udzielił jej łaski doświadczenia piękna związku.
Niech posłuży w tym miejscu za przykład, analogia do zachowań dziecka – w szczególności jego postawy wobec rodzicielskiego daru. Gdy malec- będąc obdarzany wielką ilością zabawek - skupi się wyłącznie na nich, nie tylko szybko przestanie je traktować jak dary ( myśląc o nich jak o czymś coś z góry sobie przynależnym), ale także zapomni o ofiarodawcy. Wydaje się, że te relacje można przenieść na Boga będącego zawsze Ofiarodawcą, na człowieka – czyli podmiot obdarowany , oraz na miłość, którą to sam Stwórca rozpala w naszych sercach. Wspomnianego przełożenia, niejednokrotnie nie potrafimy sobie w pełni uświadomić.

W skrajnym przypadku możemy uczynić z naszego partnera bożka, doprowadzając kolejno do jego uwielbienia, zasmucenia i wreszcie uprzedmiotowienia.
Przykładem i konsekwencją tego ostatniego, w samej tylko sferze języka, mogą być używane powszechnie i bez najmniejszej refleksji, sformułowania takie jak : “ przedmiot miłości”, względnie : “przedmiot pożądania”.

Poniżej zaprezentuję, jak może przebiegać ten uczuciowy fenomen, prowadzący zwiedzionych fałszem ludzi na antypody tego, co zwykło się nazywać prawdziwą Miłością.

Karykatura uczucia, które kształtuje się ( często w synergii z pychą ) w fazie uwielbienia – formalnie przynależnego przecież wyłącznie Najwyższej Istocie - pcha bezwolnego człowieka, ku wyłącznemu zatapianiu się w szczęściu, promieniującym od osoby kochanej. Z pozoru wydaje się to piękne, jednak prowadzi do nieszczęścia . Będąc bowiem ludźmi, którzy nie mają prócz siebie nikogo, kto umocniłby ukonstytuowane wcześniej uczucie, stajemy się jak dzieci, przeświadczone o posiadaniu potęgi tytanów. Cieszymy się sobą bez granic, a wrażliwość nasza, zdaje się być obojętna na fakt, że to co ludzkie- z natury związane jest z ograniczeniami. Na początku wspólnego życia wszystko jest proste, wydaje nam się, że w miłości nie potrzeba Pośrednika, gdyż sami przezwyciężymy wszystko wypełniającą nas mocą. Potem, gdy nasza uroda lub szał rozbudzonych w partnerze zmysłow mija, czujemy się nieszczęśliwymi, gdyż chcąc nadal dawać drugiej osobie wszystko i wszystko od niej brać, jesteśmy skazani na gorzki zawód.
Podówczas- wybici z rytmu szczęścia- stajemy się satelitami krążącymi wokół partnera, bądź staramy się go zdominować, ażebyby w związku, ( a często poza nim ) forsować tylko swoją wolę.

Nic tak nie rani, jak poniżanie lub wywyższanie siebie, w sytuacji gdy człowiek winien przede wszystkim dążyć do utrzymania równowagi i tworzenia klimatu sprzyjającego powstawaniu równości ( w zdrowym związku, najczęściej manifestowanej zdolnością do wybijania się w bolesnych sytuacjach na kompromis). W konsekwencji nasze emocje są odrzucane, lub same tworzą barierę nie dopuszczającą, by nas prawdziwie kochano.

Następstwem jest ciągły, niepohamowany ( odczuwany mimo chęci poprawy sytuacji przez jednego lub dwoje partnerów) smutek.
Może on również rozwinąć się w sytuacji, gdy osoba ekstremalnie nieśmiała i dotąd samotna , odrzuca wobec złej oceny swego losu, wiarę w Bożą Opatrzność, by następnie całe swe serce skierować ku człowiekowi.

Przygnębienie w swym najwyższym natężeniu prowadzi do rezygnacji z prób ratowania związku, bądź do cynizmu, którego najohydniejszą formą emanacji wobec partnera, wydaje się być reifikacja. Stąd już tylko krok do kłamstw ( czyli wysublimowanej formy zdrady), przemocy i przyzwalającej postawy wobec aborcji lub zamknięcia się na przekazywanie nowego życia ( “po co jeszcze dziecko, skoro byliśmy zawsze tylko dla siebie, a obecnie nawet dla nas dwojga nie wystarcza uczuć ”). Wszystko wydaje się być dopuszczalne, wobec faktu, że to co miało być wieczne, popada w ruinę.

Nie wyczerpuje to w pełnym zakresie, wytworzonej puli zagrożeń. Paradoksalnie nie staramy się podczas próby konfliktu - mimo wspomnianych wcześniej chęci- aktywnie ratować związku. Dzieje się tak dlatego, ponieważ nie potrafimy walczyć prawdziwie o to, czego nie uważamy za cenny dar. Może też się zdarzyć, że zraniona duma, okala grubym murem światło potencjalnego pojednania.

Pozwalając wejść Bogu do związku, nie tylko zaczynamy bardziej cenić naszą relację, traktując ją jako szczególny świat darowany nam, by zapełnić go szczęściem. Ponad wszystko zyskujemy Rozjemcę, który w chwilach trudów wynikających z ponoszenia ofiar ( będących w istocie paradoksalnym uwierzytelnieniem czystej miłości), wzniesie nas ponad siebie, umożliwiając życie w harmonii.

Byśmy byli szczęśliwi, pełni wytrwałości i zawsze kochający, musimy każdego dnia, którego dane jest nam patrzeć w oczy miłowanej istoty, widzieć w jej oczach duszę- dar dany NAM przez Najwyższego, ku wzajemnemu uświęceniu .

Friday 24 April 2009

If you would only trust

Last Sunday marked some special time of the year. The one is known as The Divine Mercy Day. Many of us live in the state of sin – and what is the worst thing – do not want to reconcile with the Christ at all.

Perhaps we believe that God's presence won't change anything in our life and that the sin is nothing but an old-fashioned idea. On the other hand- we may think that there is no hope for us because of our sinful deeds.

I am talking here about the greatest mistakes men can possibly make. For the sin is real. And the greatest one is the lack of hope in God's infinite mercy.

Tomasz, Racibórz

Friday 17 April 2009

The Source

Jean Paul Sartre (1905-1980) – one of the most popular modern thinker stated in a title of his famous essay that existentialism is humanism. I do not want to polemize with such a great author yet in my opinion the humanism begins with a person - and never does with an ideology. Therefore only Jesus can be seen as the holy source of humanism.

Today one may pick and choose from many „-isms”. That's why it is important to make a wise decision when it is comes to decide on a way of living. Prior to the decision always look at the role and place of human being within any philosophical/religious system that seems to be good for you.

Tomasz, Racibórz

Saturday 11 April 2009

Just do your part

Many disciples of Our Lord were discouraged due to His death. Some of them even doubted.
Today – about 1976 years after that Event- the new Holy Week enters into its decisive phase.

Perhaps in this particular time it is extremely easy to doubt too – just like St. Thomas did. We seem to be discouraged despite the fact that (at least in many cases) our problems are not so big.

If you are very sad, realise what the above-mention saint did not know at that moment of time: sufferings and finally a death are the only ways to achieve a real life. Crucified and resurrected Jesus has taught us this by His own example for he is the way, the truth, and THE LIFE. Just do your part and trust in Him.


Tomasz, Racibórz

Sunday 5 April 2009

"A self-centred problem" (part 2 of 2)

The before-mentioned tiny world may only be enlarged through your openness toward others.
Of course you must be careful: be kind and helpful, but do not share your intimate problems with them. You may focus on yourself if the temptation to accuse a man for no real reason comes - that's the only exception.
And last but not least – smile as often as possible :).

Tomasz, Racibórz

Saturday 4 April 2009

Dla Miłości (PL)

Prawdziwie pełna Wiara to akt i wybór. Dokonuje się on każdego dnia,w każdej minucie. Zawsze wtedy, gdy stajesz po stronie Miłości. Zamiast wychodzić aktywnie do Boga i ludzi, możesz jednak szukać szczęścia w sobie, wybierając brak ufności w to, że Stwórca ma wpływ na Twoje życie. Nie ma przed człowiekiem innych dróg.

Zło jest w gruncie rzeczy egoizmem: właśnie dlatego, by z nim walczyć potrzebne są pewne wyrzeczenia, które uczą nas tracić doczesność dla świętości. Otwierają serca na Miłość. Najlepiej, aby były one praktykowane nie tylko w okresie Wielkiego Postu. Zawsze możesz dać coś od siebie- zwłaszcza prowadząc aktywny, pełen radości tryb życia. Jeśli jednak brak sprawności, sił czy predyspozycji – nie pozwalają Ci czynić wiele- skorzystaj z propozycji „Małej Drogi”, której uczyła nas św. Teresa od Dzieciątka Jezus.

Nie mogąc umartwiać się w spektakularny sposób, oddawała ona Panu drobne cierpienia, unikając – dla przykładu- korzystania z oparcia krzesła. Taka ofiara może wydać się bezsensowna- jest tak jednak wyłącznie do chwili, w której zdasz sobie sprawę, że czasem to wszystko co można zrobić w akcie reparacji za grzechy swoje i innych.

Stwórca bowiem- nie czyniąc rozróżnienia między życiem aktywnym i kontemplatywnym- przyjmie każdy Twój akt, jeśli tylko jest on czyniony szczerze i dla Jego Miłości.

Tomasz, Racibórz

Thursday 2 April 2009

" A self-centred problem"

"I am sad", "nobody likes me", "my life is tedious"... One can count forever in this way. Tell me – why such words as “I” and “me” are so popular these days? Until you do not concentrate on others and their needs you will remain unhappy in your "private", cosy...and a tiny world.

[part 1/2]

Tomasz, Racibórz